Chudy, ponury żniwiarz

Chudy, ponury żniwiarz
0 28 maja 2018

ZAPRASZAMY DO PRZECZYTANIA ARTYKUŁU

„Chudy, ponury żniwiarz”

 

Przychodzi niespodziewanie. Najpierw znikają słodycze i fast-foody, potem potrawy smażone, tłuste. Znikają zainteresowania, radość życia, chęć do spotkań towarzyskich.
To wszystko zabiera anoreksja. Zostaje tylko apatia i tabela kaloryczna. A na końcu jest śmierć.

Pierwsze sygnały ostrzegawcze

Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego kryteriami diagnostycznymi anoreksji są: ograniczanie podaży energetycznej posiłków, obawa przed przybraniem na wadze i otyłością oraz zaburzone doświadczanie własnej wagi i kształtu ciała. Dodatkowo Towarzystwo wyróżnia cztery stopnie nasilenia jadłowstrętu zależne od BMI. Mamy zatem jadłowstręt o nasileniu łagodnym (BMI większe lub równe 17 kg/m2), umiarkowanym (16-16,99 kg/m2), ciężkim (15-15,99 kg/m2) i bardzo ciężkim (poniżej 15 kg/m2).

To są jednak tylko suche dane i liczby. Warto wspomnieć o pierwszych, niepokojących sygnałach. Zabiegi takie jak ograniczanie jedzenia, nadmierne stosowanie środków przeczyszczających czy nerwowość podczas podjadania powinny wzbudzić podejrzenia. Jeśli chodzi o zmiany w zachowaniu społecznym, należy zwrócić uwagę na nieuzasadnione zerwanie więzi z bliskimi, częstą agresywność, niepokój lub wahania nastroju. U chorego może wystąpić wzmożone zainteresowanie wszelkiego rodzaju aktywnością fizyczną oraz kuchnią, co jest w istocie paradoksalne. Bowiem cierpiący na jadłowstręt z chęcią gotują i przygotowują posiłki, sami jednak rzadko je jedzą. Ale to dopiero pierwsza z kilku nielogiczności, które funduje ta śmiertelna choroba.

Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najgrubszy na świecie

Chorzy często nie widzą swojej chudości. Zaburzone postrzeganie własnego ciała sprawia, że spojrzenie w lustro dla osób dotkniętych anoreksją jest niezwykle bolesne. Oni w szklanej tafli nie zauważają wystających kości czy wklęsłej klatki piersiowej. Widzą tylko wylewające się zewsząd fałdy tłuszczu i podwójne podbródki. Które w rzeczywistości nie istnieją.

Anoreksja wpływa na postrzeganie siebie tak silnie, że wielu chorujących przyznaje się do wizji balansujących na granicy schizofrenicznych omamów. Marta, lat 21, po latach choroby przyznaje: „Zdarzały się takie wieczory, gdy zamykałam oczy i czułam, jak moje ciało rośnie i rośnie, a głowa nadal pozostaje taka sama. Byłam pewna, że tyję”.

Uderzający jest fakt, że wszyscy naokoło widzą wychudzone ramiona czy patyczkowate nogi. Lustro chorujących nie oddaje rzeczywistości. Lustro chorujących pokazuje ich rzeczywistość, wykrzywioną i wypaczoną przez anoreksję.

Ile lat ma Ana

Przyzwyczailiśmy się myśleć, że anoreksja to choroba przełomu XX i XXI wieku. Wtedy nastąpił „wielki boom”: diagnozowano więcej przypadków, emitowano multum programów edukacyjno-dokumentalnych w telewizji, publikowano mnóstwo artykułów i książek o zaburzeniach odżywiania. Okazuje się jednak, że Ana ma o wiele dłuższą historię.

Jadłowstręt obserwowano już od czasów starożytnych. W czwartym i piątym wieku przed naszą erą istniała sekta, której członkinie odmawiały przyjmowania posiłków. To wyrzeczenie miało na celu oczyszczenie grzesznego ciała i zbuntowanie się przeciwko wszechobecnej rozwiązłości. Tak samo postępowały kobiety w czasach wiktoriańskich- dla nich głodówka była wyrazem sprzeciwu wobec niemoralności. Zaś dziewczęta w szesnastym wieku głodziły się, aby być bliżej Boga. Jednak Kościół nie uznawał bliskich, bezpośrednich kontaktów z Panem za odpowiednie dla płci pięknej. Wiele tak zwanych „świętych panien” zginęło wtedy na stosie. Dopiero w czasach rewolucji przemysłowej odmawianie posiłków wzbudziło zainteresowanie lekarzy. Rok 1873 wniósł do historii anoreksji pierwsze zdefiniowanie tegoż schorzenia jako oddzielnej jednostki chorobowej.

Anoreksja jest kobietą

Jak widać na przykładzie historii, anoreksja długo była rozpatrywana w kontekście płci. Przez wieki uznawano, że ta choroba dotyczy tylko i wyłącznie kobiet. Aktualne statystyki dowodzą, że mężczyźni również mogą cierpieć na jadłowstręt psychiczny. Wśród chorych na anoreksję jest 5-10 % chłopców. Reszta, czyli od 90 do 95 procent to dziewczęta. Zachorowalność jest najwyższa w grupie wiekowej 13-18 lat, choć to wcale nie wyklucza choroby poza tymi widełkami. Zdarzają się osoby po trzydziestym czy nawet czterdziestym roku życia dotknięte jadłowstrętem. Coraz częściej obserwuje się również symptomy wśród dzieci.

Ana i Deb, czyli papużki-nierozłączki

W psychologii rozpoczęto badania nad powiązaniem anoreksji z zaburzeniami osobowości. Naukowcy dowiedli, że połączenie zaburzeń osobowościowych i odżywania występuje w kilkudziesięciu procentach przypadków. Najczęściej z anoreksją wiążą się schorzenia obawowo-lękowe, takie jak osobowość obsesyjno-kompulsywna, unikająca i zależna. Ta pierwsza charakteryzuje się nadmiernym przywiązaniem do zasad i reguł, przedkładaniem ich stosowania ponad przyjemności. Druga objawia się unikaniem kontaktów społecznych, niską samooceną, izolowaniem się ze strachu przed odrzuceniem i wstydem. Trzecia osobowość, zależna, wyraża się potrzebą bycia pod nieustanną opieką oraz utrzymywaniem związków i relacji międzyludzkich za wszelką cenę, często kosztem przemocy fizycznej czy psychicznej.

Chory, którego dotyczy zarówno problem anoreksji, jak i zaburzenia psychicznego, ma jeszcze większą trudność w podjęciu decyzji o leczeniu. A leczenie jest niezbędne, ponieważ anoreksja nieleczona przypomina jazdę na kolejce górskiej. Najpierw jest euforia, później rozdrażnienie i apatia. Na końcu przychodzi Deb, czyli depresja. Wtedy często chorzy nie mają już siły na zmianę czegokolwiek i jedynym wyjściem wydaje się śmierć. Statystyki bezlitośnie pokazują: w anoreksji przyczyną 1/4 zgonów jest samobójstwo.

Kiedy śmierć zagląda w talerz

Z anoreksją nie ma żartów. Wśród zaburzeń psychicznych choroba ta ma jeden z najwyższych wskaźników umieralności. Według dostępnych danych ryzyko śmierci rośnie wraz z długością trwania choroby. Jeśli jadłowstręt trwa do pięciu lat, zgon następuje w 5-10% przypadków. Natomiast wśród chorujących przez dwadzieścia lat, umiera co piąta osoba.

Większość przypadków śmiertelnych spowodowana jest powikłaniami somatycznymi i skrajnym wyniszczeniem organizmu. Do komplikacji somatycznych należą: zmniejszony przepływ krwi, obniżone ciśnienie, wzrost cholesterolu, zaburzenia wodno-elektrolitowe. Zgon z przyczyn wyróżnionych powyżej obserwuje się w 56% przypadków. Dwadzieścia siedem procent to wspomniane wcześniej samobójstwo. 17% chorych umiera z przyczyn naturalnych.

Czwarta władza

Często można spotkać się z teorią, że współczesne media odpowiadają za zwiększoną zachorowalność. Medialnie kreowany wizerunek szczupłej, modnej kobiety sukcesu z tłumem wielbicieli u boku, stwarza u młodych dziewcząt nieprawidłową wizję świata. Świata, w którym na szczęście oraz miłość wpływa waga czy rozmiar na metce. Nastolatki nie potrafią odnaleźć się w świecie dorosłych, są zagubione, postanawiają więc iść ścieżką wytyczoną przez kolorowe pisma czy wielkie billboardy. I nie sposób temu zaprzeczyć: przecież media wysyłają takie niezdrowe komunikaty codziennie. Jednak czy to rzeczywiście może być przyczyną zachorowania?

Ewa Galus- Raczyńska, specjalistka z Fundacji Światło Dla Życia zajmującej się niesieniem pomocy osobom z zaburzeniami łaknienia, mówi: „Czasem dziewczyna ćwiczy z Ewą Chodakowską, próbuje podażąć za trendami, za określonym stylem życia. Bardzo łatwo w tym wszystkim przekroczyć granicę i wpaść w zaburzenia odżywania. Zazwyczaj jednak medialne wizerunki nie wyzwalają choroby, raczej ją podtrzymują”.

Można zatem wysunąć wniosek: media napędzają chorobę, ale nie są czynnikiem wyzwalającym. To, co prowadzi ludzi w kościste ramiona anoreksji, jest im zazwyczaj bliższe, wywołujące emocjonalne skojarzenia. Patrząc na plakat z chudą Kate Moss można złapać przelotną myśl: „Wow, chcę wyglądać jak ona!”. Nie jest to jednak wystarczająco silny impuls, by głodzić się latami i wyrzekać każdej przyjemności.

Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach

Za to wystarczająco silnym impulsem może być rodzina. W początkowych fazach badań nad anoreksją uważano, że to ona ma największy wpływ na rozwój choroby. Według niektórych, stosunki rodzinne są jedyną przyczyną zachorowania. Ewa Galus-Raczyńska mówi: „Rodzina najczęściej jest głównym czynnikiem wyzwalającym. Zauważmy, że anoreksja dotyka zazwyczaj młode osoby, w okresie dojrzewania, kiedy konflikty na osi rodzic-dziecko są nieuniknione.”

Inni twierdzą zaś, że nie można obwiniać rodziców. Głównie dlatego, że terapia przeznaczona dla wszystkich członków familii jest jednym z najważniejszych ogniw leczenia. Bliscy dowiadują się, co robią źle, jakich zachowań unikać i jak traktować chorą osobę. Terapia rodzinna jest również ważnym źródłem informacji psychoterapeuty, który ma szansę dowiedzieć się, jaka panuje hierarchia w rodzinie i co należy zmienić w relacjach pomiędzy poszczególnymi członkami.

Rola rodziny jest istną kością niezgody w eksperckich debatach. Jedni twierdzą, że bliscy szkodzą. Drudzy, że pomagają. Jednego wykluczyć nie można: familia ma ogromny wpływ na chorego. A to, czy ten wpływ jest zgubny czy zbawienny, można rozważać tylko jednostkowo.

Kto jest odpowiedzialny?

Jak widać, trudno jednoznacznie ocenić, który z czynników przeważa jako wyzwalacz choroby. Zarówno cechy osobowościowe, jak i zależności rodzinne czy kulturowe wpływają na rozwój anoreksji. Jednak jadłowstręt psychiczny jest tak złożonym i skomplikowanym zaburzeniem, że kwestie zachorowania należy rozpatrywać indywidualnie. Nie ma dwóch takich samych przypadków. Zresztą chorzy często nie do końca znają przyczyny własnego zachowania. Zdarza się, że wyzwalaczami są podświadome lęki czy frustracje i dopiero dobrze poprowadzona terapia pozwala przypuszczać, co szkodliwego oddziałuje na cierpiącego.

Przyjdź na terapię, zanim cię przyniosą

Psychoterapia to jedna ze skuteczniejszych metod w walce z anoreksją. Jest właściwie wiodąca, a leczenie farmakologiczne ma tylko wspomagać efekty oraz odbudowywać wyniszczony organizm. Istnieje wiele szkół terapeutycznych. Jedną z nich jest terapia poznawczo-behawioralna. Terapeuci próbują rozpoznać negatywne emocje związane z postrzeganiem własnego ciała i jedzenia, a następnie uczą racjonalnego myślenia w wymienionych aspektach. Istnieje również terapia psychodynamiczna, która rozpracowuje przeszłość i tam próbuje znaleźć czynniki wyzwalające chorobę. Wyznawcy tej szkoły uważają, że utajone problemy czy konflikty z dawnych lat to wyzwalacze anoreksji. Zaś terapia interpersonalna skupia się na kontaktach międzyludzkich. Terapeuci twierdzą, że zachorowanie to wynik negatywnych emocji związanych z innymi ludźmi. Ta forma leczenia polega na przepracowywaniu relacji, naprawianiu ich oraz pomocy w kryzysowych sytuacjach związanych z bliskimi.

Co terapeuta, to metoda, jednak jedną z najpowszechniej stosowanych form jest terapia grupowa. Chorzy często czują się wyalienowani i samotni. Praca z grupą daje im możliwość nawiązywania więzi z ludźmi. Co więcej: z ludźmi, którzy rozumieją ich problemy. Dobrze poprowadzona sesja terapeutyczna daje cierpiącym wsparcie, motywację do walki z chorobą. Pomaga także w zrozumieniu swoich destrukcyjnych zachowań.

Warto jak najszybciej zareagować i zasugerować choremu terapię. Dzięki temu zwiększa się prawdopodobieństwo przezwyciężenia choroby. W przypadku 1/3 leczonych można mówić o całkowitym wyleczeniu. Niestety, czasem dla niektórych chorujących jest za późno na przyjście o własnych siłach. Jedynym wyjściem jest wtedy hospitalizacja. I karmienie dożylne bądź dojelitowe.

Niebezpieczny trend

Na forach internetowych i portalach społecznościowych można zauważyć grupy „motylków”. Są to osoby, które traktują anoreksję nie jako chorobę, ale jako styl życia. Mówi się o całym ruchu Pro Ana. Dla nich głodówka to perfekcja, sposób na osiągnięcie ideału duszy i ciała.

O ile same grupy, będące wielokrotnie przedmiotem publikacji, nie robią już tak piorunującego wrażenia, o tyle wśród uczestników owych grup można zauważyć niebezpieczny trend. Są to tak zwane „wannarexic”, czyli dziewczęta lub chłopcy, którzy chcą mieć anoreksję. Skrajna ignorancja konsekwencji czy młodzieńcza próba akceptacji? Ewa Galus-Raczyńska uważa, że raczej to drugie.

„Wannarexic to najczęściej osoby pomiędzy 11 a 15 rokiem życia. Są to dzieci, które nie mają znajomych, czują się gorsze, niedopasowane. Wtedy zaczynają szukać przyjaciół w wirtualnym świecie. A żeby tam się wpisać są zdolne zrobić wszystko. U nich anoreksja nie budzi lęku, anoreksja jest dla nim czymś, co pozwoli na bycie zaakceptowanym. Takie dzieciaki chcą czuć się częścią jakiejś grupy.”

Problemy z akceptacją wśród młodzieży są stare jak świat i powszechnie znane. Przerażające jest to, do czego z dekady na dekadę muszą posuwać się dzieci, by zdobyć przyjaciół. Dopóki dla młodych anoreksja jest tylko sennym marzeniem, możemy być spokojni. Jednak kto wie, kiedy marzenie zamieni się w kartę przetargową i nasze dziecko za akceptację zapłaci chorobą?

Lepiej zapobiegać, niż leczyć

Pozostaje pytanie: jak ustrzec młodzież przed tym chudym, ponurym żniwiarzem? Przede wszystkim rodzice powinni wspólnie z dziećmi wypracować prawidłowy sposób postrzegania ciała. Nie wolno krytykować za pierwsze fałdki czy zmiany cielesne, które w okresie dojrzewania są nieuniknione. Warto również dbać o dietę na rodzinnym stole. Jadłospis powinien być bogaty we wszystkie składniki odżywcze, ale jednocześnie niezbyt tłusty i obciążający. Jeśli rodzice jedzą zdrowo, dzieci również będą miały ochotę na takie jedzenie. Zaś prawdopodobieństwo chęci drastycznej redukcji wagi zauważalnie zmaleje. Poza tym powinno się utrwalać w dzieciach nawyk aktywności fizycznej: ciało nabiera wtedy masy mięśniowej, lepiej się kształtuje. Nastolatkowie uprawiający sport są też o wiele bardziej świadomi swojej fizyczności, co jest jednym z czynników zmniejszających ewentualność zachorowania.

Jednak tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kogo wskaże kościsty palec choroby. Często całkiem zdrowe, dobrze wyglądające dziewczyny zaczynają się drastycznie odchudzać i wpadają w sidła anoreksji. Najważniejsze jest, by czujnie obserwować bliskich. Nie wolno bagatelizować żadnych sygnałów. Przecież nie chcemy, by ostatnim sygnałem była syrena karetki pogotowia.

 

Autor: Agata Olejarczyk

 

 

Dodano w Aktualności, Nabór przez ****